Awaria w drodze na Karową | Ogromnym zaskoczeniem był dla Macieja Krzyszychy i Adama Nowakowskiego występ w 47. Rajdzie Barbórka. Olsztyńsko - Płońska załoga, debiutująca w Lancerze Evo IX, przed startem liczyła przede wszystkim na to, że uda im się opanować ponad 400-konne auto i dotrzeć na metę bez większych przygód.
Tymczasem na mecie pierwszego odcinka specjalnego okazało się, że mimo drobnego pomylenia trasy, Maciek z Adamem osiągnęli 16. czas! Przypomnijmy, że w rajdzie startowało ponad 120 załóg, a w samej klasie 3, przeznaczonej dla mocnych, czteronapędowych samochodów, niemal 50.
Czasy na kolejnych odcinkach specjalnych również były dobre i załoga czarno-żółtego Lancera zajmowała po pierwszej pętli 20. miejsce w klasyfikacji generalnej. To oznaczało, że szanse awansu do Kryterium Asów na ulicy Karowej, gdzie trafia tylko kilkanaście załóg, były jak najbardziej realne.
Niestety tuż przed startem piątego odcinka specjalnego, na drodze do świetnego wyniku stanęła awaria techniczna. Załoga przeżyła spore rozczarowanie, ale gdy opadły emocje pozostała radość z jazdy podczas debiutu w czteronapędowym samochodzie. Maciek pamiętał o swoich kibicach i na ostatnim odcinku specjalnym Bemowo skupił się na efektownej jeździe, aby podziękować fanom za przybycie.
Maciej Krzyszycha: - Na pewno ten rajd jest specyficzny - bardzo ciasny czasowo. Najmniejszy błąd na odcinku, który kosztuje zawodnika sekundę czy dwie, mocno przesuwa go w tył w klasyfikacji. Ale my nie startowaliśmy, aby mierzyć się z czołówką, bowiem moje doświadczenie w czteronapędówce jest zbyt małe. Przed rajdem przejechaliśmy 26 km po placach i parkingach, a to niewiele, zważywszy na fakt, że pierwszy raz w życiu siedziałem w tego typu rajdówce. Bardziej nastawiliśmy się na jazdę w stylu, który kocham najbardziej - efektowną i efektywną na tyle, aby dostać się na ulice Karową. Przyznam, że przed rajdem wydawało mi się to tak naprawdę nieosiągalne. Tymczasem do chwili pechowej awarii awans na Karową był w naszym zasięgu! Mój pilot nieraz zwracał mi uwagę, że jadę za bardzo pod publikę, nie szanując uciekających sekund. Cóż, na ściganie się z czołówką „na czas” mam nadzieję, że przyjdzie jeszcze pora. Dużo pracy i nauki przed nami...
- Na przedostatnim odcinku, Cytadeli, tuż przed startem samochód nagle stracił prąd i nie chciał odpalić. Po tym, jak maszyna startowa wypuściła nas na trasę musieliśmy zepchnąć auto na pobocze i dopiero parę ruchów klemami na akumulatorze przywróciło sprawność układu elektrycznego. Straciliśmy na tym prawie dwie minuty, co przesunęło nas bardzo daleko w klasyfikacji.
- Wiedziałem, że na ostatnim Bemowie nic już nie zdziałamy, więc postanowiliśmy sprawić trochę radości naszym kibicom, przyjaciołom i znajomym, którzy licznie się tam stawili. Specjalnie dla nich wykonaliśmy kilka poślizgów ;) Była to też świetna okazja, aby zwrócić uwagę na barwy naszego głównego sponsora – firmy WAPNOPOL, a także wszystkich którzy wspierali nasz start, czyli: OLSZTYŃSKĄ WYŻSZĄ SZKOŁĘ INFORMATYKI I ZARZĄDZANIA, SOW.GRANIT, DRUKARNIĘ LEO, RE5PECT.PL oraz opiekującą się mną logistycznie i medialnie RallyStar.pl - Rally Management.
- Podsumowując mój debiut w Barbórce muszę powiedzieć, że jechało mi się super. Szczególnie przypadł mi do gustu Żerań, który był bardzo śliski. W mojej jeździe nie zabrakło kilku mankamentów, mogłem później hamować no i na pewno nie jechałem tylko i wyłącznie na czas. Ale to akurat robiłem z pełną premedytacją, taki po prostu mam styl. Gdy będę o coś walczył, postaram się to poprawić. Adam debiutował w roli pilota, mimo to spisywał się świetnie, a atmosfera w rajdówce była naprawdę wesoła :) Sądząc po czasach sprzed awarii, udało by się dostać na Karową i to było dla nas wielkie, pozytywne zaskoczenie. No cóż - skoro nie w tym roku, to może w przyszłym. Teraz przede wszystkim chcemy się przekonać, jak będzie wyglądał kolejny sezon. Najważniejsze jest to, żeby jeździć, bo bardzo mi brakuje kilometrów OS`owych.
Adam Nowakowski: - Pierwszy raz uczestniczyłem w tego typu imprezie i wrażenia są bardzo pozytywne. Ekstremalna jazda, dużo adrenaliny - podobało mi się. Bardzo żałujemy, że mieliśmy awarię samochodu i straciliśmy prawie 2 minuty. Gdyby nie to, zajęlibyśmy korzystne miejsce no i sądzę, że trafilibyśmy na Karową, co byłoby prawdziwym sukcesem. Mimo wszystko jestem zadowolony i sądzę, że Maciek myśli podobnie. Pozdrawiam wszystkich, którzy nam kibicowali i trzymali za nas kciuki.
(Wojciech Fuk) |