Jeżeli chcesz współtworzyć nasz serwis rajdowy lub posiadasz materiały, które chciałbyś aby się tutaj znalazły - napisz do nas: redakcja[malpa]toprally.pl.
Robert Cholewa, 23-letni mieszkaniec Rzezawy był jedynym naocznym światkiem wypadku Janusza Kuliga, do którego doszło w feralny piątek 13 lutego w godzinach popołudniowych na przejeździe kolejowym. Jechał on tą samą trasą kilkanaście sekund za Januszem. Poniżej fragment wywiadu z "Przeglądu Sportowego".
- Byłem jakieś sto metrów za nim. Nie jechał szybko może jakieś 50-60 km na godzinę. Przed samym przejazdem lekko jeszcze zwolnił. Widziałem światła jego samochodu, a po chwili, w tym miejscu, gdzie wjechało auto, już tylko światła z wagonów przejeżdżającego pociągu. To był dosłownie moment, gdy zmiotło samochód z torów - opowiadał ze łzami w oczach. Cholewa potwierdza, że przejazd nie był zamknięty i nie paliło się nawet żadne światło ostrzegawcze.
Robert chciał pomóc poszkodowanemu Kuligowi. - Probowałem otworzyć drzwi od strony pasażera. Nie dało rady, dlatego kamieniem rozwaliłem szybę. Chciałem go stamtąd wyciągnąć, ale nie umiałem - wyjaśnia. - Widziałem tylko jego nogi w górze, bo leżał przywalony całym żelastwem. Był blady i w ogóle się nie ruszał.
Tomik poświęcony śp. Januszowi Kuligowi. Wspomnienia bliskich, znajomych, dziennikarzy i kibiców.