Królikowski punktuje w Załużu | Po wypadku w Cisnej, Mariusz Królikowski zdołał odbudować swoją Toyotę Corollę WRC i stanął na starcie III i IV rundy Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski, które odbyły się w ubiegły weekend na liczącej 4688 metrów trasie w Załużu.
W zawodach udział wzięło blisko 60 kierowców i nie zabrakło wśród nich żadnego z faworytów tegorocznych zmagań w cyklu GSMP. Bez wątpienia jednym z nich jest Królikowski, który po pechowym występie w Cisnej zamierzał odrobić straty do czołówki.
Pierwszego dnia rywalizacji kierowca kultowej Corolli WRC, dla którego był to pierwszy start na tej trasie, pokazał bardzo ładną i widowiskową jazdę. Ostatecznie Królikowski został sklasyfikowany na trzecim miejscu, ale jak sam przyznał, w doścignięciu bardzo szybkiego Roberta Kusa oraz Tomasza Mikołajczyka trochę przeszkadzała mu zbyt krótka jak na pierwszą część trasy skrzynia biegów.
Drugiego dnia Królikowski uplasował się na siódmej pozycji, ale tym razem w Corolli doszło do awarii i zawodnik z Torunia z trudem wjechał na szczyt Gór Słonnych, gdzie znajdowała się meta podjazdu.
Podczas dwudniowych zawodów Królikowski zainkasował 19 punktów i po czterech rundach zajmuje 9. lokatę.
Szansa na odrobienie straty do rywali nadarzy się już w dniach 12-13 lipca na znanej Królikowskiemu trasie w Sopocie.
Mariusz Królikowski:- Muszę szczerze przyznać, że mojemu stylowi jazdy bardziej odpowiadają takie trasy jak chociażby ta w Cisnej, mimo że nie ukończyłem tam rywalizacji. Trasa w Załużu jest dla mnie mniej ciekawa, choć same zawody są naprawdę fajnie zorganizowane. Pierwszego dnia ukończyłem wyścig na podium. W niedzielę mogło być lepiej, ale przeszkodziła mi w tym awaria samochodu. Gratuluję Robertowi dwóch wygranych, które odniósł po bardzo szybkiej jeździe. Ja traciłem dużo na dojeździe do szykany, gdzie przełożenia skrzyni okazywały się zbyt krótkie. Wydaje mi się, że na tym odcinku ponosiłem straty rzędu 2 sekund. Teraz przede mną eliminacja w Sopocie, na trasie którą już znam. Mam nadzieję, że pójdzie dużo lepiej i Robertowi nie będzie tak łatwo. Podczas czterech pierwszych rund straciłem trochę punktów do ścisłej czołówki, jednak starty w GSMP to dla mnie przede wszystkim ogromna przyjemność i punkty się nie liczą. Oczywiście każdy przyjeżdża aby wygrać, ale nie jestem profesjonalnym zawodnikiem i staram się przede wszystkim stworzyć dobre widowisko kibicom, których spotkałem w Załużu bardzo wielu. Chciałbym im podziękować za wspaniały doping. Było mi bardzo miło, kiedy na trasie pojawił się transparent zagrzewający mnie do walki. Niesamowicie mnie on zaskoczył, dla takich chwil naprawdę warto startować. Do zobaczenia w Sopocie.
(dominik) |