Jak Kuchar z konopii | Wygrał największą ilość odcinków specjalnych, wygrał kryterium na Karowej, wygrał Rajd Barbórki. Tomasz Kuchar absolutnie zdominował stołeczny rajd na zakończenie sezonu i mimo wcześniejszego ugrzęźnięcia w śniegu przeprowadził absolutnie zjawiskowy atak na najbardziej klasycznym polskim odcinku specjalnym. Zapraszamy do podsumowania ostatniego odcinka specjalnego A.D.2010...
Ulica Karowa była dziś absolutnie nieprzewidywalna. Ubiegłe lata rozpieszczały kierowców niespecjalnie zmiennymi warunkami - jak bardzo inaczej było dzisiaj. Oczywiście oczyszczona ze śniegu nawierzchnia dzięki wysiłkom organizatora wyglądała na bardziej przyjazną niż była w rzeczywistości.
Najlepszy czas bardzo szybko uzyskał Janek Chmielewski, 2:13.96 i okazało się to rewelacyjnym osiągnięciem. Ochładzająca się z minuty na minutę pogoda zmieniła warunki na niekorzyść dla zawodników startujących na końcu stawki. Delikatna warstewka wody na asfalcie i kostce z czasem, zgodnie z prawami fizyki stała się lodem. Coraz mocniejsze potwory, dwu i czteronapędowe stawały przed niemożliwym zadaniem przeniesienia olbrzymich mocy na koła. Przepiękne poślizgi były widowiskowe i przedłużały prowadzenie Chmielewskiego aż do ostatniej chwili. Trzeba było nie lada kierowcy, by zejść poniżej 2:20, a o rzuceniu wyzwania liderowi nie było mowy.
Na trasę jako ostatni, z numerem 1 wyjechał Tomek Kuchar, któremu nikt nie dawał szans na pokonanie bariery 2:14. Jadący tuż przed nim Bryan Bouffier w bliźniaczym 307 WRC był przecież o kilka sekund wolniejszy od Chmielewskiego co nie zwiastowało sukcesu Wrocławianinowi. Kuchar brał beczki szeroko, ale bezbłędnie, a zakręty przejeżdżał tak ciasno jakby nawigował po ciasnych włoskich uliczkach, a nie przepastnej Karowej. Po przekroczeniu linii mety publiczność oszalała. 2:09.85 to najlepszy czas wieczoru - ba! To był czas, który pozwolił Kucharowi zwyciężyć w Barbórce po raz piąty!
Warto również wspomnieć o debiutanckim występie Kamila Durczoka, który up...alił silnik tuż po pierwszej beczce. Cienka strużka dymu zamieniła się w olbrzymią chmurę i drugi raz pod górę pilotowany przez Wisławskiego dziennikarz nie podjechał...
Nie można nie wspomnieć o rokrocznym bohaterze Karowej, Krzysztofie "Szaya" Szaykowskim. Charyzmatyczny komentator i w tym roku rozgrzewał licznie zgromadzoną przy trasie publiczność swoim lekkim i barwnym opisem pojedynków rajdowych załóg z Panią Karową. Dziękujemy!
Kajetan Kajetanowicz: Pojechaliśmy wszystkie odcinki bardzo sprawnie i bez błędów, a tutaj kilka błędów spowodowało, że spadliśmy na trzecie miejsce. Bardzo się cieszę, że mogliśmy wystartować w tym rajdzie, zajmowaliśmy wysokie pozycje zarówno na odcinkach, jak i na koniec tego trudnego rajdu. Nie jest łatwo trafić z oponami na taką nawierzchnię. To była najtrudniejsza Barbórka w jakiej uczestniczyłem, ale przysporzyła sporo frajdy. To, że Janek Chmielewski był tak wysoko [na Karowej - przyp. red.] wynika ze specyfiki rajdów, takie one są, trzeba się z tym liczyć. My startując na samym końcu mieliśmy gorszą przyczepność i też trzeba było trafić odpowiednio z oponami. (wacek) |