Marcin Lisek po 40. Rajdzie Świdnickim Krause | Pierwszy start załogi Marcin Lisek/Alina Waleczek w ramach drugiej rundy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski należał do wyjątkowo pechowych.
Załoga Forda Fiesty R2 debiutująca na polskich oesach już na pierwszym sobotnim odcinku Rajdu Świdnickiego Krause z Lubachowa do Walimia wypadła z trasy. Jak się okazało na tym samym zakręcie, ale podczas jego drugiego przejazdu, swój udział w sobotnich zmaganiach ukończyły jeszcze trzy załogi. Prawy zakręt, który podczas piątkowych zapoznań wyglądał na dość szybki, po opadach deszczu i przejeździe załóg, posiadał duże ilości naniesionego błota.
Załodze Lisek/Waleczek, choć spadła przy niemałej prędkości z ponad dwóch metrów do rzeki, nic poważnego się nie stało.
Marcin Lisek: - Nie sądziłem, że tak potoczą się nasze losy podczas Rajdu Świdnickiego. Starałem się jechać pewnie, wiedząc, że staram się o licencję uprawniającą mnie do pełnoprawnego startu w RSMP. Oczywiście przygotowując się do późniejszych występów w RSMP, postanowiłem nie jechać tylko aby przejechać. Starałem się jechać swoim tempem, ale to co wydarzyło się na tym felernym zakręcie przeszło moje wyobrażenie. Wchodząc „dokręconą” trójką, bo tak opisaliśmy razem z Aliną ten zakręt na zapoznaniu, po wewnętrznej ujrzałem kibiców w miejscu gdzie nie powinni stać. Odruchowo odbijałem kierownicą w lewo i zabrakło już miejsca aby się uratować. Wypadliśmy z trasy, wpadając do rzeki. Najważniejsze, że nic nam się stało, samochód również nie został poważnie uszkodzony. Do momentu drugiego przejazdu załóg. Schodząc z trasy ostrzegałem sędziego startu, że w tym miejscu na jednym wypadnięciu się nie skończy. Chciałem aby w przerwie mój samochód został wyciągnięty. Tak się jednak nie stało, a później w tym samym wypadły jeszcze trzy auta: dwa Fordy i jedno Subaru, które wbiło się w moją Fiestę. Cóż, rajdy są nieprzewidywalne, ale mam nadzieję, że GKSS pozwoli mi po tym wydarzeniu kontynuować moje starty po licencję R1. Mam duże plany związane z rajdami i liczę, że to pechowe zdarzenie ich nie pokrzyżuje. Korzystając z okazji chciałbym bardzo podziękować mojej pilotce Alinie Waleczek, która wykazała się sporym opanowaniem i profesjonalizmem. Jestem również pod sporym wrażeniem atmosfery w Castrol Edge Fiesta Trophy. Do zobaczenia niebawem.
(Wojciech Fuk) |