Mówią na mecie rajdu | Prezentujemy pełne emocji wypowiedzi zawodników po ostatnim odcinku 40. Rajdu Świdnickiego - Krause.
Kajetan Kajetanowicz: Gdybyśmy nie mieli szczęścia i pecha to moglibyśmy łatwiej wygrać ten rajd, ponieważ wygraliśmy zdecydowaną większość odcinków specjalnych, ale nie ustrzegliśmy się błędów i wtedy potrzebne było szczęście. Było super. Bardzo, bardzo męczący weekend, a nawet w zasadzie dwa tygodnie. Jestem wykończony, ale bardzo szczęśliwy. Lubię ten rajd. Tutaj zwyciężyłem dzisiaj trzeci raz w klasyfikacji generalnej. Pięć lat temu wygrałem swój pierwszy rajd w klasyfikacji generalnej właśnie tutaj i to takie fajne zamknięcie pięciolecia. Po złapaniu kapcia przez chwile myślałem czy nam się uda. Gdyby nie kapeć to wysunęlibyśmy się na prowadzenie po wczorajszym wylocie z drogi. Generalnie po takich przygodach każdy byłby szczęśliwy. Zapowiadałem, że będziemy walczyć o zwycięstwo i tak też się stało. Bardzo dziękuję całemu zespołowi, który spisał się znakomicie. To jest fantastyczna robota i cieszę się, że pracuję z ludźmi, którzy mają w sobie wielką pasję. Ja ich troszeczkę mobilizuję. Fantastycznie jest patrzeć jak oni pracują, kochają to, co robią. To widać!
Michał Bębenek: Jestem bardzo zadowolony z wyniku. Ścigaliśmy się z Kajetanem o zwycięstwo i niestety na ostatnim odcinku popełniłem największy błąd jaki przydarzył mi się tutaj. Obróciłem swój piękny samochód, ale na szczęście na drodze. Uciekł czas i zwycięstwo uciekło. Jestem pod dużym wrażeniem tego samochodu, pracy serwisu, z którego go wynajmujemy. Dziękuję marce Platinum, od roku czekali na podium - to umacnia, dają mi warunki, które pozwalają się rozwijać.
Maciej Rzeźnik: Rajd możemy zaliczyć do udanych, tym bardziej, że to druga runda i jesteśmy na pudle. Ostatnią pętlę jechaliśmy tak, aby nic nie zrobić i oczywiście nie ominęło nas trafienie w coś twardego. Myślałem, że urwaliśmy koło. Na szczęście jesteśmy na mecie i pokrzywiliśmy kierownicę, która jest „za dziesięć dwunasta”. Udało się dojechać. Jestem zadowolony z początku sezonu. Wiele jest do zrobienia i z rajdu na rajd będziemy się poprawiali.
Łukasz Habaj: Dużo mieliśmy szczęścia dzisiaj, ale fakt jest taki, że bardzo jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi. W połowie pierwszego oesu drugiej pętli uderzyliśmy w kamień, na szczycie, tam, gdzie skręca się na szuter. Felga prawie się rozleciała a mimo to powietrze nie zeszło z koła. Później były szybkie partie, nawet nie wiedziałem jak ta felga wygląda - gdybym wiedział to na pewno jechałbym dużo wolniej. Ten fakt chyba zaważył na tym jaka jest końcowa klasyfikacja rajdu. Gdyby ktoś powiedział mi, że dojadę na czwartym miejscu i wygram w eNce to nie uwierzyłbym. Rywalizacja była naprawdę emocjonująca przez cały rajd i jestem bardzo szczęśliwy.
Mariusz Małyszczycki: Jechaliśmy szybko i w końcu przesadziliśmy w jednym miejscu. Zderzak urwany, trochę róg zahaczony także odpuściliśmy sobie bo nie było szans na tym syfie. Trzeba jednak sobie pojeździć trochę i przyzwyczaić do tego. Nie ma, że się jest mądrym, wsiądzie i pojedzie szybko. Powoli do przodu i myślę, że będzie dobrze. Po prostu nie mam czasu teraz się przygotować, zajmuję się czymś innym - przygotowaniem ośrodka wypoczynkowego do sezonu i tam jestem cały czas. Przed rajdem przejechałem siedem kilometrów. Fajna rywalizacja, wszystko super - naprawdę. Załoga na pewno pozostanie w takim samym składzie ale nie wiem czy jedziemy na Karkonoski i czy więcej eNką...
Jan Chmielewski: Bardzo fajnie, bardzo dobre trasy - myślę, że trochę szybkie. To tak zawsze po rajdzie mówimy, że trasy super ale jednak są potwornie szybkie. Warto by pomyśleć nad jakimiś najprostszymi szykanami. Nie ma co marudzić - rajd rewelacyjny. Czysto, kontrolowanie, komplet punktów zebrany za oba dni. Nie wiem tak do końca jak w generalce ale myślę, że tam też jest coś uzbierane. Super. Dużo lepsze nastroje niż po Lotosie. Gadułka, super przygotowana fura, jestem szczęśliwy. I żona się cieszy, bo wracam do domu!
Mariusz Stec: Dla nas ten rajd mógłby się dopiero zacząć, bo rozkręcaliśmy się z odcinka na odcinek. Z Michałem jest coraz lepiej w samochodzie. Było widać to po czasach. Przed rajdem, jakby ktoś mi powiedział że będę trzeci w ence i dziewiąty w generalce to brałbym to w ciemno, więc jestem zadowolony. Wszyscy zrobili dobrą robotę. Wracamy do gry, bo jest się z kim pościgać.
Mariusz Nowocień - Jestem zadowolony, choć jak wspominałem nie chodzi tu o wynik, tylko o przejechane kilometry. Było gdzie nie gdzie na prawdę grubo. Ważne, że jesteśmy na mecie. Na mocno zabrudzonym zakręcie, takim prawie 90 stopni, po prostu się nie dohamowałem odpowiednio wcześniej i unikając zderzenia z lampą odbiłem mocniej i lekko się otarliśmy. Z rajdu na rajd decydujemy czym dalej jedziemy.
Wojtek Chuchała: Druga pętla zaczęła się dla nas niezbyt szczęśliwie, mimo to, że poprawiliśmy setup samochodu. Jechało nam się świetnie ale wygrzebał się mały kamień z błota którego nie przewidziałem i dość mocno uderzyliśmy i uszkodziliśmy zawieszenie. Udało się to naprawić i jechaliśmy już ostrożniej prawe zakręty aż do końca tej pętli. Musieliśmy się pogodzić ze stratami czasowymi ale i tak jesteśmy bardzo szczęśliwi. Udało nam się w dniu dzisiejszym wygrać N-kę i ze wstępnych obliczeń mamy trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej drugiego dnia także dla nas wszystko w najlepszym porządku.
Tomasz Gryc: Nie było łatwo. Na pierwszym odcinku dzisiejszego dnia popełniliśmy duży błąd i kapeć. Straciliśmy 30 sekund, tam gdzie Radek też. Reszta dzisiejszych odcinków, to ucieczka przed tymi co nas dogonili. Cały rajd świetny. Mamy super samochód. Gdyby tylko nie te drobne błędy.
Radosław Typa: Bardzo cieszy mnie powrót do samochodu przednionapędowego. Dostarczył mi bardzo dużo frajdy z jazdy i z rywalizacji. Wczoraj wypracowałem przewagę, która dawała komfort, ale wiedziałem, że jak popełnię jakikolwiek błąd to nie mogę czuć się swobodnie. Na pierwszym odcinku dzisiaj, cztery kilometry po starcie złapałem kapcia i jechaliśmy na kapciu. Jechaliśmy bardzo szybko. Były momenty, gdzie starałem się nie myśleć o tym, bo auto jakoś prosto prowadziło się, ale z perspektywy czasu nie było to rozsądne i spadliśmy, bo chłopaki pojechali to czysto, bez kapcia i zabawa się zaczęła. Zaczęliśmy gonić i nasze czasy były zbliżone do Tomka Gryca, z którym rywalizuję w klasie 6. Biorąc pod uwagę, że odrobiłem minutę, to daje mi to jakiś komfort i prognozy tego, że nie zapomniałem jak jeździ się autem przednionapędowym. Jestem bardzo szczęśliwy po tym rajdzie.
Arkadiusz Urbanowicz: Dokładnie jak sami pewnie widzicie udało się obronić, ale rano przespałem wszystko. Nie wiem, co ja zrobiłem? Pierwszy raz przejechałem odcinek, a na drugim pojechałem 30 sekund szybciej. Zapominam o tym jak najszybciej. Jestem szczęśliwy, że utrzymaliśmy przewagę, która stopniała nam w oczach rano. Jestem szczęśliwy, bardzo mocno. Okazuje się, że Virnik nie jest najszybszym kierowcą w Polsce w tylnonapędowym BMW. Nie było nerwowo. Adam [Jaros-red.] powiedział, żebym przyspieszył. Przyspieszyłem i to wszystko. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Na pierwszym odcinku mieliśmy trzy sytuacje, kiedy BMW nie dałoby rady, bo stary samochód i coś nie teges, ale okazało się, że zawieszenie, które zmieniliśmy kompensuje wszystkie inne niedostatki.
Virnik: Ten dzień jechaliśmy dużo szybciej niż wczoraj. Na początku mieliśmy 30 sekund do najbliższego konkurenta, czyli Arka i nawet nie liczyliśmy na walkę. Po pierwszej pętli okazało się, że odrobiliśmy 26 sekund, czyli zostały nam 4 sekundy. Na ostatniej pętli bardzo ostro się ścigaliśmy. Nie raz odcięcie dyndało na 6tce, czyli 211 km/h. Wczoraj po długiej przerwie, jechałem bardzo wolno. Po dzisiejszym dniu stwierdziłem, że jak do kościoła lub po bułki. Tam dużo straciliśmy i nie udało się wygrać z Arkiem. Jestem zadowolony, bo walka była świetna. Mam nadzieję, że kibice nie są zawiedzeni, bo we wszystkich miejscach w których się dało lataliśmy slajdami. (Wojciech Fuk) |